Od wyjścia Leona z domu minęły już trzy
godziny, więc każdy z naszej trójki jest mocno zdenerwowany i zaniepokojony.
Dzwoniliśmy do niego tysiąc razy bez skutku. Obdzwoniłam też wszystkich
znajomych z nadzieją, że Leon może tam pojechał. Niestety niczego się nie
dowiedziałam.
- Violu, nie
mamy na co czekać. Musimy obdzwonić wszystkie szpitale w okolicy. Jerry właśnie
dzwoni do kilku z nich. Pomożesz nam?- Spytała Lisa prawie płacząc.
-
Oczywiście, że tak. Już idę. I nie martw się na zapas. Wszystko będzie dobrze.
Musi być.
-Oby.
***
Zadzwoniliśmy
do wszystkich szpitali w całym mieście i nic. W żadnym z nich nie ma naszego
Leona.
Powoli zaczynam tracić nadzieje chociaż wiem,
że nie mogę tego pokazywać bo Lisa z Jerrym są już wystarczająco przerażeni. Niestety
moje emocje wzięły górę. Zresztą jak zawsze. Łzy zaczęły płynąc po moich
policzkach strumieniami. Mężczyzna zobaczył to od razu i usiadł koło mnie na
kanapie. Przytulił mnie i pozwolił mi się wypłakać w jego koszulę.
-To wszystko
moja wina. To ja powinnam iść na te zakupy. Nie powinnam puszczać go samego. –
Zaczęłam się obwiniać, ale to jest szczera prawda. To ja powinnam być na jego
miejscu.
- Nawet tak
nie mów. To nie jest nikogo wina. Takie rzeczy zdarzają się cały czas.
Codziennie można przeczytać o jakimś zaginięciu w gazecie, czy usłyszeć w
telewizji. Naprawdę nic się nie dzieje. Będzie dobrze. – Próbował pocieszyć
mnie za wszelką ceną, ale chyba sam nie do końca wierzył w swoje słowa.
- Tylko
dlaczego przytrafia się to akurat nam? Sama chce wierzyć, że wszystko będzie
dobrze, ale boję się. Bardzo się boję.
-Wiem i
widzę, że bardzo zżyliście się z Leonem i to jest dla ciebie bardzo trudne tak
samo jak dla nas…- przerwał w pół zdania bo usłyszeliśmy dźwięk przekręcanych
kluczy w drzwiach. Zerwaliśmy się pędem z kanapy, na której siedzieliśmy i
stanęliśmy w przedpokoju. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Leon. Niewiele
myśląc rzuciłam się na niego, a on objął mnie całą. Przylgnęłam twarzą do jego
bluzki i mogę się założyć, że była już cała mokra od moich łez. Jego rodzice
również podeszli i zamknęli nas w mocnym uścisku. Po chwili mama z tatą
oderwali się od nas i ruszyli w kierunku
salonu, w
którym mieliśmy porozmawiać o całej tej sytuacji na spokojnie.
- Cholernie
się bałam. Nie rób mi tego więcej. – Szepnęłam mu na ucho, kiedy zostaliśmy
sami. Poszliśmy do pokoju i usiedliśmy na fotelach.
- Dobrze,
więc teraz, kiedy już opadliśmy z tych wszystkich emocji i czarnych myśli może
opowiesz nam co takiego się stało, że pójście na zakupy zajęło ci aż trzy
godziny, a nawet nie masz żadnych toreb z produktami. – Lisa starała się
powstrzymywać złość, ale wychodziło jej to dość słabo.
- Mamo
dobrze wiem jak bardzo się martwiliście i, że przysporzyłem wam mnóstwo stresu
i bardzo was za to przepraszam, ale telefon mi się rozładował. Ja wiem. Możecie
mówić, że to wymówka stara jak świat i banalna, ale to prawda. Jak szedłem do
sklepu dosłownie za moimi plecami jakiś koleś, który jak później się okazało
był pijany, spowodował wypadek i to dość poważny. Musiałem tam po prostu
poczekać na policje, pogotowie, złożyć zeznania i mnóstwo innych rzeczy. A co
do zakupów to po prostu później nie miałem do tego głowy. Uwierzcie mi, że
zobaczyć wypadek na własne oczy to nie jest najprzyjemniejszy widok.
- Oh synku. Jak
dobrze, ze nic ci się nie stało. – Kobieta wzięła jego twarz w dłonie i zaczęła
przyglądać się jej.
- Naprawdę
nic mi nie jest. Lepiej opowiedzcie jak było na wakacjach?
-
Spędziliśmy świetny czas i myślę, że niedługo znowu wybierzemy się w taką podróż.
Na pewno później jeszcze wam mnóstwo opowiemy, ale jesteśmy trochę zmęczeni,
więc jeśli się nie obrazicie to pójdziemy już.
- Oczywiście
idźcie wypocząć. Porozmawiamy jutro. – Oboje udali się do swojej sypialni i
teraz to Leon zabrał głos.
- Też jestem
trochę zmęczony. Chyba ja też położę się dzisiaj wcześniej. – Chciałam cos
powiedzieć, ale on szybko wyszedł z pokoju i nawet nie zdążyłam otworzyć ust.
Widać było na pierwszy rzut oka, że jest coś nie tak, ale nie chciałam męczyć
go pytaniami. Nie umiem sobie nawet wyobrazić tego co teraz czuje. Na pewno to
wydarzenie, ten wypadek nie był dla niego obojętny.
Chwile
później postanowiłam, że nie będę siedzieć tutaj tak sama i postanowiłam pójść
do mojego pokoju i spróbować zadzwonić do Ludmiły. Kiedy szłam korytarzem do
swojego pokoju, minęłam pokój Leona, do którego były otwarte drzwi na oścież.
Chcąc, nie chcąc zajrzałam do środka. Chłopak właśnie zdjął koszulkę i kiedy
odwrócił się tak, że patrzyłam na niego przodem, zobaczyłam dużą ranę na umięśnionej klatce piersiowej. Jego wzrok
spotkał się z moim. Patrzyłam na niego z przerażeniem, a on stał jakby nie mógł
się ruszyć. Podbiegłam do niego i od razu zaczęłam przyglądać się krwistej
ranie.
- Co ci się
stało?- W moim głosie można było usłyszeć panikę. I to dużo paniki. Oglądałam
ranę z każdej strony próbując wywnioskować jak mógł sobie zrobić coś takiego.
- Spokojnie
Violu, to tylko małe zadrapanie. – Powiedział spokojnie i złapał moje ręce w
swoje dłonie.
- Małe
zadrapanie!? Ty to nazywasz małym zadrapaniem!? Trzeba to jak najszybciej
opatrzyć. Chodź za mną do łazienki. – Wyrwałam swoje dłonie z uścisku i skierowałam
się w stronę pomieszczenia, o którym wspomniałam. Słyszałam kroki chłopaka za
mną. Na szczęście nie słyszałam żadnych sprzeciwów z jego strony.
- Usiądź
tutaj. – Wskazałam palcem krawędź wanny. Bez oporu wykonał moje polecenie.
Wyjęłam z szafki małą apteczkę i zaczęłam przeglądać ją w poszukiwaniu czegoś
do odkażenia skaleczenia.
- Naprawdę
nic mi nie jest.
- Ja jednak
mam inne zdanie. To naprawdę nie wygląda dobrze Leon. – Podeszłam do niego i
zaczęłam przemywać jego tors. Po kilku minutach skończyłam i schowałam wszystko
na miejsce.
- Dziękuję.-
Powiedział sprytnie i wyminął mnie w drzwiach. Niestety nie dane mu było już
wyjść bo złapałam go za nadgarstek i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Chyba
należą mi się jakieś wyjaśnienia. Nie uważasz?
- Tutaj nie
ma o czym opowiadać. Po prostu się przewróciłem i tyle.
- Kłamiesz.
Leon ty kłamiesz. Powiedz mi prawdę co się stało.
- Nic się
nie stało. Nie musisz wyciągać żadnych pochopnych wniosków. Wszystko jest w jak
najlepszym porządku. Do wesela się zagoi. Nieprawdaż? – Powiedział z tym swoim
uśmieszkiem. Nawet w takiej sytuacji nie może zachować powagi.
- Nie chcesz
mówić, to nie mów. – Minęłam go w drzwiach i weszłam do swojego pokoju. Od razu
za sobą zamknęłam drzwi. W głębi duszy miałam jednak nadzieję, że on zaraz
wejdzie do tego pokoju, usiądzie obok i wszystko mi wyjaśni, ale tak się nie
stało.
***
Poniedziałek. Kolejny dzień, któremu trzeba
stawić czoło. Moja motywacja, którą miałam jeszcze parę dni temu wygasła i
znowu nie mam siły, ani ochoty na nic. No cóż. Dobrze, że już niedługo koniec
roku. Jeszcze tylko parę tygodni i będę mogła mieć przynajmniej chwile
wytchnienia, a potem znowu zacznie się wszystko od nowa. Tyle, że tym razem już
w normalnej szkole. Znowu będą mogła być starą Violettą, której nic nie
obchodzi i może wszystko olewać.
Wstałam dzisiaj pierwsza i miałam jeszcze
dużo czasu przed rozpoczęciem lekcji, więc uznałam, że pójdę do niej na
piechotę. Nie mam ochoty jechać z Leonem. Niby to daleko, ale jak raz się
przejdę to nic mi się nie stanie. Zostawiłam na stole karteczkę z informacją,
że idę do szkoły sama.
Mniej więcej w połowie drogi zobaczyłam
Diego. Starałam się ominąć go tak, żeby mnie nie zauważył, ale zaraz znalazł
się koło mnie. Chciałam przyspieszyć krok, ale to nic nie dało.
-Czego ty
ode mnie chcesz Diego?! – Niezbyt obchodziło mnie to, że jesteśmy na środku drogi
i ludzie się na nas dziwnie patrzą.
- Chciałem
się tylko przywitać i spytać jak czuje się twój chłoptaś? – Z ust nie schodził
mu ten głupawy uśmiech. – Wczorajszy dzień raczej nie był dla niego
najprzyjemniejszy.
- O czym ty
do cholery mówisz Diego?
- Czyli twój
Leonek nie mówił ci o naszym wczorajszym spotkaniu? No widzisz wcale nie jest
takim świetnym chłopakiem za jakiego go uważałaś. Ja byłem o wiele lepszy. Nie
pamiętasz już jak dobrze nam było razem?
- Zostaw
mnie w spokoju. Wracaj z tam tond z kąt przyjechałeś.
**********************
Pozwólcie, że nie będę komentować mojej
nieobecności. Ale żyję, mam się dobrze i wracam tutaj. Mam nadzieję, że ktoś tu
jeszcze jest i będzie czytać moje wypociny:) Przepraszam was wszystkich bardzo,
że zniknęłam bez żadnych wyjaśnień. Teraz natomiast wracam z rozdziałem
dwunastym. Wiem, że nie powala długością, ani treścią, ale jest. I tutaj uwaga
może rzucam się na głęboką wodę, ale... W połowie sierpnia blog będzie
obchodził 'pierwszą rocznicę' i pomyślałam, że w ramach tego w tygodniu 14-20
sierpnia rozdziały będą pojawiały się codziennie. Nie będą takiej długości jak
zawsze (będą trochę krótsze niż zwykle), ale będą codziennie. Czyli 7 dni 7
rozdziałów. Niestety jeśli tak ma być to do tego czasu raczej nie pojawi
się nowy rozdział. Może jeden, ale to zależy jak pójdzie mi pisanie, ponieważ w
tym samym tygodniu wyjeżdżam i muszę mieć wszystko gotowe, żebym mogła tylko
szybko opublikować post z telefonu. Mam nadzieję, że podoba wam się mój pomysł,
aczkolwiek jeśli nie to powiedzcie mi o tym w komentarzu:)
Kinga<3
Ojaa wróciłaś ❤ rozdział świetny!!
OdpowiedzUsuńDiego zrobił to Leonowi czułam, że ma coś z tym wspólnego, ale dlatego nie powiedział Violi prawdy przecież mógł być z nią szczery, a nie wymyślać. Cxelam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńOmg Viola zajmuje sie Leonkiem :o
OdpowiedzUsuńJak słodko!
Jaki ten Diego jest glupi..
#jprdl
#leonettateam
#antydiego
O kurde, Leon bez koszulki
Teraz tak o tym pomyślałam xdd
To mógł byc dobry widok! hihi
No i Violka juz wie że to sprawka Diego, ciekawe co dalej 🙈
Kochana, ja juz nadrobiłam opowiadanie!
Dziękuję bardzo za zaproszenie mnie tutaj i wpadaj tez do mnie znowu - jest juz prolog :)
Czekam na następny rozdział ❤
Rosalie
Wrócę ;)
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział
Ogólnie wszystkie są super
Czekam na kolejny
Wpadnij do mnie
Abrazameyverasleonetta.blogspot.com
Jestem nova,ale opowiadanie jest wspaniałe!❤ Zostanę na dłużej! Czekam na next. I zapraszam do sb!: violettaandleonlove.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudne opowiadanie, na prawdę <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next <3
Kiedy next?
OdpowiedzUsuń