Rozdział 12. - Nie rób mi tego więcej

    







   Od wyjścia Leona z domu minęły już trzy godziny, więc każdy z naszej trójki jest mocno zdenerwowany i zaniepokojony. Dzwoniliśmy do niego tysiąc razy bez skutku. Obdzwoniłam też wszystkich znajomych z nadzieją, że Leon może tam pojechał. Niestety niczego się nie dowiedziałam.
- Violu, nie mamy na co czekać. Musimy obdzwonić wszystkie szpitale w okolicy. Jerry właśnie dzwoni do kilku z nich. Pomożesz nam?- Spytała Lisa prawie płacząc.
- Oczywiście, że tak. Już idę. I nie martw się na zapas. Wszystko będzie dobrze. Musi być.
-Oby.

***
Zadzwoniliśmy do wszystkich szpitali w całym mieście i nic. W żadnym z nich nie ma naszego Leona.
 Powoli zaczynam tracić nadzieje chociaż wiem, że nie mogę tego pokazywać bo Lisa z Jerrym są już wystarczająco przerażeni. Niestety moje emocje wzięły górę. Zresztą jak zawsze. Łzy zaczęły płynąc po moich policzkach strumieniami. Mężczyzna zobaczył to od razu i usiadł koło mnie na kanapie. Przytulił mnie i pozwolił mi się wypłakać w jego koszulę.
-To wszystko moja wina. To ja powinnam iść na te zakupy. Nie powinnam puszczać go samego. – Zaczęłam się obwiniać, ale to jest szczera prawda. To ja powinnam być na jego miejscu.
- Nawet tak nie mów. To nie jest nikogo wina. Takie rzeczy zdarzają się cały czas. Codziennie można przeczytać o jakimś zaginięciu w gazecie, czy usłyszeć w telewizji. Naprawdę nic się nie dzieje. Będzie dobrze. – Próbował pocieszyć mnie za wszelką ceną, ale chyba sam nie do końca wierzył w swoje słowa.
- Tylko dlaczego przytrafia się to akurat nam? Sama chce wierzyć, że wszystko będzie dobrze, ale boję się. Bardzo się boję.
-Wiem i widzę, że bardzo zżyliście się z Leonem i to jest dla ciebie bardzo trudne tak samo jak dla nas…- przerwał w pół zdania bo usłyszeliśmy dźwięk przekręcanych kluczy w drzwiach. Zerwaliśmy się pędem z kanapy, na której siedzieliśmy i stanęliśmy w przedpokoju. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Leon. Niewiele myśląc rzuciłam się na niego, a on objął mnie całą. Przylgnęłam twarzą do jego bluzki i mogę się założyć, że była już cała mokra od moich łez. Jego rodzice również podeszli i zamknęli nas w mocnym uścisku. Po chwili mama z tatą oderwali się od nas i ruszyli w kierunku
salonu, w którym mieliśmy porozmawiać o całej tej sytuacji na spokojnie. 
- Cholernie się bałam. Nie rób mi tego więcej. – Szepnęłam mu na ucho, kiedy zostaliśmy sami. Poszliśmy do pokoju i usiedliśmy na fotelach.
- Dobrze, więc teraz, kiedy już opadliśmy z tych wszystkich emocji i czarnych myśli może opowiesz nam co takiego się stało, że pójście na zakupy zajęło ci aż trzy godziny, a nawet nie masz żadnych toreb z produktami. – Lisa starała się powstrzymywać złość, ale wychodziło jej to dość słabo.
- Mamo dobrze wiem jak bardzo się martwiliście i, że przysporzyłem wam mnóstwo stresu i bardzo was za to przepraszam, ale telefon mi się rozładował. Ja wiem. Możecie mówić, że to wymówka stara jak świat i banalna, ale to prawda. Jak szedłem do sklepu dosłownie za moimi plecami jakiś koleś, który jak później się okazało był pijany, spowodował wypadek i to dość poważny. Musiałem tam po prostu poczekać na policje, pogotowie, złożyć zeznania i mnóstwo innych rzeczy. A co do zakupów to po prostu później nie miałem do tego głowy. Uwierzcie mi, że zobaczyć wypadek na własne oczy to nie jest najprzyjemniejszy widok.
- Oh synku. Jak dobrze, ze nic ci się nie stało. – Kobieta wzięła jego twarz w dłonie i zaczęła przyglądać się jej.
- Naprawdę nic mi nie jest. Lepiej opowiedzcie jak było na wakacjach?
- Spędziliśmy świetny czas i myślę, że niedługo znowu wybierzemy się w taką podróż. Na pewno później jeszcze wam mnóstwo opowiemy, ale jesteśmy trochę zmęczeni, więc jeśli się nie obrazicie to pójdziemy już.
- Oczywiście idźcie wypocząć. Porozmawiamy jutro. – Oboje udali się do swojej sypialni i teraz to Leon zabrał głos.
- Też jestem trochę zmęczony. Chyba ja też położę się dzisiaj wcześniej. – Chciałam cos powiedzieć, ale on szybko wyszedł z pokoju i nawet nie zdążyłam otworzyć ust. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest coś nie tak, ale nie chciałam męczyć go pytaniami. Nie umiem sobie nawet wyobrazić tego co teraz czuje. Na pewno to wydarzenie, ten wypadek nie był dla niego obojętny.
Chwile później postanowiłam, że nie będę siedzieć tutaj tak sama i postanowiłam pójść do mojego pokoju i spróbować zadzwonić do Ludmiły. Kiedy szłam korytarzem do swojego pokoju, minęłam pokój Leona, do którego były otwarte drzwi na oścież. Chcąc, nie chcąc zajrzałam do środka. Chłopak właśnie zdjął koszulkę i kiedy odwrócił się tak, że patrzyłam na niego przodem, zobaczyłam dużą ranę  na umięśnionej klatce piersiowej. Jego wzrok spotkał się z moim. Patrzyłam na niego z przerażeniem, a on stał jakby nie mógł się ruszyć. Podbiegłam do niego i od razu zaczęłam przyglądać się krwistej ranie.
- Co ci się stało?- W moim głosie można było usłyszeć panikę. I to dużo paniki. Oglądałam ranę z każdej strony próbując wywnioskować jak mógł sobie zrobić coś takiego.
- Spokojnie Violu, to tylko małe zadrapanie. – Powiedział spokojnie i złapał moje ręce w swoje dłonie.
- Małe zadrapanie!? Ty to nazywasz małym zadrapaniem!? Trzeba to jak najszybciej opatrzyć. Chodź za mną do łazienki. – Wyrwałam swoje dłonie z uścisku i skierowałam się w stronę pomieszczenia, o którym wspomniałam. Słyszałam kroki chłopaka za mną. Na szczęście nie słyszałam żadnych sprzeciwów z jego strony.
- Usiądź tutaj. – Wskazałam palcem krawędź wanny. Bez oporu wykonał moje polecenie. Wyjęłam z szafki małą apteczkę i zaczęłam przeglądać ją w poszukiwaniu czegoś do odkażenia skaleczenia.
- Naprawdę nic mi nie jest.
- Ja jednak mam inne zdanie. To naprawdę nie wygląda dobrze Leon. – Podeszłam do niego i zaczęłam przemywać jego tors. Po kilku minutach skończyłam i schowałam wszystko na miejsce.
- Dziękuję.- Powiedział sprytnie i wyminął mnie w drzwiach. Niestety nie dane mu było już wyjść bo złapałam go za nadgarstek i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia. Nie uważasz?
- Tutaj nie ma o czym opowiadać. Po prostu się przewróciłem i tyle.
- Kłamiesz. Leon ty kłamiesz. Powiedz mi prawdę co się stało.
- Nic się nie stało. Nie musisz wyciągać żadnych pochopnych wniosków. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Do wesela się zagoi. Nieprawdaż? – Powiedział z tym swoim uśmieszkiem. Nawet w takiej sytuacji nie może zachować powagi.
- Nie chcesz mówić, to nie mów. – Minęłam go w drzwiach i weszłam do swojego pokoju. Od razu za sobą zamknęłam drzwi. W głębi duszy miałam jednak nadzieję, że on zaraz wejdzie do tego pokoju, usiądzie obok i wszystko mi wyjaśni, ale tak się nie stało.

***
    Poniedziałek. Kolejny dzień, któremu trzeba stawić czoło. Moja motywacja, którą miałam jeszcze parę dni temu wygasła i znowu nie mam siły, ani ochoty na nic. No cóż. Dobrze, że już niedługo koniec roku. Jeszcze tylko parę tygodni i będę mogła mieć przynajmniej chwile wytchnienia, a potem znowu zacznie się wszystko od nowa. Tyle, że tym razem już w normalnej szkole. Znowu będą mogła być starą Violettą, której nic nie obchodzi i może wszystko olewać.
   Wstałam dzisiaj pierwsza i miałam jeszcze dużo czasu przed rozpoczęciem lekcji, więc uznałam, że pójdę do niej na piechotę. Nie mam ochoty jechać z Leonem. Niby to daleko, ale jak raz się przejdę to nic mi się nie stanie. Zostawiłam na stole karteczkę z informacją, że idę do szkoły sama.
   Mniej więcej w połowie drogi zobaczyłam Diego. Starałam się ominąć go tak, żeby mnie nie zauważył, ale zaraz znalazł się koło mnie. Chciałam przyspieszyć krok, ale to nic nie dało.
-Czego ty ode mnie chcesz Diego?! – Niezbyt obchodziło mnie to, że jesteśmy na środku drogi i ludzie się na nas dziwnie patrzą.
- Chciałem się tylko przywitać i spytać jak czuje się twój chłoptaś? – Z ust nie schodził mu ten głupawy uśmiech. – Wczorajszy dzień raczej nie był dla niego najprzyjemniejszy.
- O czym ty do cholery mówisz Diego?
- Czyli twój Leonek nie mówił ci o naszym wczorajszym spotkaniu? No widzisz wcale nie jest takim świetnym chłopakiem za jakiego go uważałaś. Ja byłem o wiele lepszy. Nie pamiętasz już jak dobrze nam było razem?

- Zostaw mnie w spokoju. Wracaj z tam tond z kąt przyjechałeś. 



**********************
Pozwólcie, że nie będę komentować mojej nieobecności. Ale żyję, mam się dobrze i wracam tutaj. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest i będzie czytać moje wypociny:) Przepraszam was wszystkich bardzo, że zniknęłam bez żadnych wyjaśnień. Teraz natomiast wracam z rozdziałem dwunastym. Wiem, że nie powala długością, ani treścią, ale jest. I tutaj uwaga może rzucam się na głęboką wodę, ale... W połowie sierpnia blog będzie obchodził 'pierwszą rocznicę' i pomyślałam, że w ramach tego w tygodniu 14-20 sierpnia rozdziały będą pojawiały się codziennie. Nie będą takiej długości jak zawsze (będą trochę krótsze niż zwykle), ale będą codziennie. Czyli 7 dni 7 rozdziałów. Niestety jeśli tak ma być to do tego czasu raczej nie pojawi się nowy rozdział. Może jeden, ale to zależy jak pójdzie mi pisanie, ponieważ w tym samym tygodniu wyjeżdżam i muszę mieć wszystko gotowe, żebym mogła tylko szybko opublikować post z telefonu. Mam nadzieję, że podoba wam się mój pomysł, aczkolwiek jeśli nie to powiedzcie mi o tym w komentarzu:) 

Kinga<3

8 komentarzy:

  1. Ojaa wróciłaś ❤ rozdział świetny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Diego zrobił to Leonowi czułam, że ma coś z tym wspólnego, ale dlatego nie powiedział Violi prawdy przecież mógł być z nią szczery, a nie wymyślać. Cxelam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg Viola zajmuje sie Leonkiem :o
    Jak słodko!

    Jaki ten Diego jest glupi..

    #jprdl
    #leonettateam
    #antydiego

    O kurde, Leon bez koszulki
    Teraz tak o tym pomyślałam xdd
    To mógł byc dobry widok! hihi

    No i Violka juz wie że to sprawka Diego, ciekawe co dalej 🙈


    Kochana, ja juz nadrobiłam opowiadanie!

    Dziękuję bardzo za zaproszenie mnie tutaj i wpadaj tez do mnie znowu - jest juz prolog :)

    Czekam na następny rozdział ❤


    Rosalie

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej
    Cudowny rozdział
    Ogólnie wszystkie są super
    Czekam na kolejny
    Wpadnij do mnie
    Abrazameyverasleonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem nova,ale opowiadanie jest wspaniałe!❤ Zostanę na dłużej! Czekam na next. I zapraszam do sb!: violettaandleonlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne opowiadanie, na prawdę <3
    Czekam z niecierpliwością na next <3

    OdpowiedzUsuń

© grabarz from WS | XX.