Pierwsze, co
zobaczyłam po obudzeniu to ogromny bałagan po imprezie. Drugie, moich
przyjaciół śpiących na kanapie obok, a trzecie to tors Leona, na którym
leżałam. Wygląda na to, że obudziłam się pierwsza. Oczywiście nie obyło się bez
bólu głowy. Nie zdziwiło mnie to, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że
będę mieć kaca. Wczorajsza impreza była naprawdę wspaniała. Tego mi brakowało
tutaj w Londynie. Wszystkie moje wspomnienia z niej są z Leonem. Bawiliśmy się
całą noc razem. Z czasem nasze ‘zabawy’ przeszły być może za daleko jak na
siostrę i brata, ale chyba nie zrobiliśmy niczego złego. Do niczego nie doszło.
Chyba mogę spędzać czas z moim bratem. Prawda? Leon wygląda tak słodko kiedy
śpi, choć Federico też niczego nie brakuję. Na samą tę myśl mimowolnie się
uśmiechnęłam.
Po moich
przemyśleniach doszłam do wniosku, że pewnie reszta też niedługo wstanie, więc
pomyślałam, że zrobię nam śniadanie. I co najważniejsze, naszykuję jakieś leki
na niezbyt przyjemnego kaca, który niestety jest nieodłącznym elementem
poranków po imprezach takich jak nasza wczorajsza. Szybko zrobiłam jajecznicę i
akurat kiedy nakładałam ją na talerze do kuchni weszła trójka śpiochów.
- Dzień dobry.- zwróciłam się w ich stronę z uśmiechem na
ustach.
- Cześć.- odpowiedzieli mi chórkiem.
- Z czego się tak cieszysz? – spytał Fede, który podszedł i
pocałował mnie w policzek. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Nie spodziewałam się
tego, lecz nie zwróciłam teraz na to zbytnio uwagi.
- Po prostu wczoraj było świetnie. I pomyśleć, że mogłoby
mnie to wszystko ominąć gdyby nie Lisa.
- Masz rację. Dawno już się tak nie bawiłam.- przytaknęła mi
Fran.
Zjedliśmy
śniadanie i nadszedł czas na najmniej przyjemną część, czyli sprzątanie. Pewnie
zajmie to nam z pół dnia, ale nie mamy innego wyjścia. Czym prędzej zabraliśmy
się do pracy. Po jakiś trzech godzinach zrobiliśmy się głodni, więc Leon
zarządził przerwę i zaczęliśmy robić pizze.
- Fede podaj mi mąkę. – zostałam w domu sama z Fedrico. Leon
i Fran poszli po jakieś dodatki na pizzę, bo okazało się, że mamy tylko ser.
- Pod jednym warunkiem. – uśmiechnął się i wskazał na swój
policzek. Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Już chciałam dać mu buziaka w
policzek, ale w ostatniej chwili obrócił głowę i pocałowaliśmy się w usta.
Powiem wam, że włoch bardzo dobrze całuję. Z każdą sekundą pogłębialiśmy
pocałunek. W pewnym momencie usłyszeliśmy chrząknięcie. Oderwaliśmy się szybko
od siebie.
- Umm. My tylko… - zaczął wyjaśniać chłopak swojej siostrze
i mojemu bratu.
- Mieliście robić pizze! – oburzyła się włoszka. – Jestem
głodna. – zaśmiała się i podeszła w naszą stronę. A Leon? Leon stał i patrzył
się na mnie. Po chwili się ocknął, posłał naszej trójce uśmiechy i dołączył do
nas.
Jedzenie.
Wyszło nam świetnie. Co prawda zrobiliśmy kolejny bałagan, który musimy
sprzątnąć, ale grunt, że było pyszne. Zrobiliśmy wszędzie porządki i uznaliśmy,
że nie jest jeszcze tak późno i obejrzymy sobie film.
- Przygotuję przekąski. – zaproponowałam i ruszyłam w stronę
kuchni.
- Czekaj! Pomogę ci! – zawołał Federico i poszedł ze mną.
Zrobiliśmy popcorn i wzięliśmy colę oraz żelki. Już chciałam wracać do
przyjaciół, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek jednocześnie nie umożliwiając
mi tego.
- Co robisz jutro? – spytał prosto z mostu. - Mamy wolne,
bo w szkole odbywa się jakaś uroczystość czy coś w tym stylu. – dodał szybko.
- Nie mam planów. – odpowiedziałam zgodnie z planem.
- Więc skoro jesteś jutro wolna może pójdziemy gdzieś razem?
- Na randkę?
- Tak.
- Świetnie. Chodźmy już, bo zaczną się niecierpliwić.- uśmiechnął
się do mnie i złapał za rękę. Niby mały gest, ale poczułam się niesamowicie,
kiedy jego dłoń zetknęła się z moją. Zanieśliśmy wszystko do pokoju, tym samym
przerywając pozostałej dwójce rozmowę.
- Wybraliście już film? – spytałam siadając pomiędzy
chłopakami. W pokoju rozbrzmiała
twierdząca odpowiedź, więc mogliśmy zacząć już nasz seans.
***
Po około godzinie
zauważyłam, że wszyscy zasnęli. Nie dziwię im się bo sama jestem zmęczona. Po
imprezie spaliśmy około trzy-cztery godziny, a to stanowczo za mało, aby nasze
organizmy po tak dużej ilości alkoholu i tańca mogły się zregenerować. Na
dodatek produkcja, którą oglądaliśmy stała się nudna i do przewidzenia. Już po
piętnastu minutach można było rozgryźć całą fabułę. Jako, że zostałam sama, a
mogę się założyć, że przedzierające się do pokoju promienie słoneczne nie pozwolą
mi usnąć pomyślałam, że pójdę po swój telefon. Zostawiłam go wczoraj w pokoju
Fran, aby nie musieć się o niego martwić podczas imprezy. Weszłam do
pomieszczenia i pod stertą ubrań na łóżku znalazłam to czego szukałam.
Włączyłam urządzenie i to co zobaczyłam bardzo mnie zaskoczyło. Upuściłam
telefon i miałam wrażenie jakby ziemia pod nogami mi się zapadła, straciłam
panowanie w rękach i nogach. Osunęłam się po ścianie na podłogę i chwyciłam
komórkę. Pewnie spytacie co spowodowało u mnie taki stan. Dla was może wydać
się drobnostką, ale ja doskonale wiem co to oznacza. Na wyświetlaczu ujrzałam
trzydzieści sześć nieodebranych połączeń. Dwadzieścia cztery były od Lisy, a
pozostałe dwanaście od Jerrego. Jeśli jeszcze nie zorientowaliście się co to
oznacza już wam wyjaśniam. Pamiętacie kiedy Leon zapewniał mnie, że dzwonił do
rodziców i nie mam się czym przejmować? Teraz już wiem na pewno, że tego nie
zrobił i będziemy mieć kłopoty. Nie myśląc wiele pobiegłam do salonu i
wywlekłam stamtąd mojego brata. Jego zdziwienie na twarzy było tak komiczne, że
gdyby nie kłopoty w jakie nas wpakował, śmiałabym się z tego bardzo długo.
Jednak znajdujemy się w takiej a nie innej sytuacji i tutaj liczą się każde
minuty. Jak najszybciej musimy coś wymyślić. Jakiś plan główny, a też plan B,
aby na wszelki wypadek mieć cos w zanadrzu. Zachowuje się jakbym grała w filmie
akcji. Gdybyśmy nie byli teraz w tak beznadziejnej okoliczności moglibyśmy mieć
z tego niezły ubaw.
- Wczoraj
zarzekałeś się, że dzwoniłeś do rodziców i ustalałeś, że nie wrócimy na noc do
domu, a tymczasem co? Kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od nich. – mówiąc to
pokazuję mu telefon.- Lepiej, żebyś miał dobre wytłumaczenie. – nie przejmuję
się tym, że przez moje krzyki na pewno Fede i Fran już nie śpią.
- Violu – niech on mi tylko tu nie Violusiuje, bo to nic nie
da. – przepraszam. Musiałem być już w tedy mocno pijany i sam nie wiedziałem co
mówię. Zaraz coś wymyślimy. Nie denerwuj się. – dlaczego on o cholery jest taki
spokojny. Przecież policja już nas na pewno szuka, Lisa i Jerry odchodzą od
zmysłów, a on sobie na spokojnie siada przy stole i czeka aż ja usiądę koło
niego na jednym z drewnianych krzeseł. Nie rozumiem jego zachowania, jednak po
chwili kapituluję i ląduję na miejscu obok Leona. Już chcę zacząć dalszą część
mojej przemowy, ale chłopak mi to skutecznie uniemożliwia i sam zaczyna mówić.
- Wiem co chcesz powiedzieć. Nawaliłem, ale czasu nie cofnę.
Nerwy też nam wcale tego nie ułatwią. Musimy na spokojnie zastanowić się co
zrobić, aby ponieść jak najmniejsze konsekwencje. – po tym co właśnie
usłyszałam czuję się potwornie. W dodatku mam wrażenie jakbym była jakąś
smarkulą.
- Przepraszam. Nie powinnam była tak zareagować. –
przyznałam i spuściłam głowę.
- Ej. Spokojnie – wziął moją dłoń w swoje ręce, podniósł do
góry i musnął delikatnie swoim ustami. Spojrzałam na niego, lecz szybko
odwróciłam wzrok. – To wszystko moja wina i na pewno znajdziemy jakieś
rozwiązanie. – wciąż trzymał moją rękę przy swoich wargach, tak że czułam jego ciepły
oddech.
-Czemu tak krzyczycie? – nagle do pomieszczenia, w którym
byliśmy wszedł zaspany Federico. Wstałam gwałtownie z miejsca. W końcu Federico
mógł sobie pomyśleć nie wiadomo co, a zaprosił mnie na randkę i to wydarzenie
mogłoby nie sprzyjać naszej relacji.
- Mamy małe rodzinne kłopoty. Musimy się już zbierać. –
wyjaśniam szybko i ciągnąc za sobą Leona salam w kierunku drzwi.
- Ale nasza randka jest nadal aktualna tak? – Jeszcze tego
mi brakowało.
- Mam nadzieję, że tak. Przepraszam, zdzwonimy się. – Przed
samym wyjściem westchnęłam, podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w
policzek.
***
- Zgaduję, że nie
chcesz, aby rodzice dowiedzieli się, że nie byliśmy na spotkaniu klubu
dyskusyjnego, tylko na imprezie. – jedziemy samochodem Leona do domu. Jesteśmy
już nie daleko i mamy coraz mniej czasu na wymyślenie jakiejś dobrej wymówki.
- Brawo Sherlocku.- zaśmiał się i posłał mi szczery uśmiech.
- Myślę, że trzeba pomyśleć nad czymś prostym, żebyśmy nie
zapętlili się w tym kłamstwie. Co ty na to Watsonie?
- Całkowicie się z
tobą zgadzam Holmesie. - po wypowiedzeniu tych słów zapadła chwilowa cisza. Nie
trwała ona jednak zbyt długo, bo oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Proponuję, żebyśmy powiedzieli, że spotkanie skończyło się
wcześniej, więc poszliśmy do znajomych, a przy oglądaniu filmu usnęliśmy i
zapomnieliśmy zadzwonić.
- Mówisz to jakbyś robiła to codziennie.- sama nie wiem czy
to brzmiało bardziej oskarżycielsko, czy było to po prostu stwierdzenie, ale
tak czy siak jest w tym trochę racji.
- Bo to prawda. – odpowiedziałam bez zastanowienia wpatrując
się w krajobraz za oknem. Czułam na sobie wzrok Leona, lecz wzrok nadal miałam
utkwiony w oknie.
- Nie bardzo rozumiem.- słyszałam lekkie zakłopotanie w jego
głosie i w tym momencie na ułamek sekundy spojrzałam na niego. Miał dziwny
wyraz twarzy, zmarszczone czoło, a brwi podniesione do góry. Zorientował się,
że na niego patrzę, ale ja znów odwróciłam głowę tak, że nie widział mojej
twarzy. Trwało to dosłownie chwilę, ale mam wrażenie jakby ciągnęło się w
nieskończoność. Postanowiłam rozwiać jego wątpliwości i chociaż po części
spróbować mu to wyjaśnić.
- Kiedyś imprezy stanowiły moją codzienność. Nie wyobrażałam
sobie tygodnia bez choćby jednej imprezy. Można by powiedzieć, że byłam
uzależniona. Moi rodzice na imprezy mówili definitywne nie, więc wymyślałam
mnóstwo różnego rodzaju bajeczek, aby niczego się nie domyślili. Przestańmy już
o tym gadać. Musimy skupić się na tym co jest teraz. – wydawało mi się, że
powiedziałam to wszystko na jednym wdechu. Chciałam to wszystko mieć za sobą.
- Co znaczy kiedyś? – nie dawał za wygraną. Sądziłam, że
jeśli opowiem mu cokolwiek to da sobie z tym spokój i odpuści. Najwidoczniej
się pomyliłam.
- Przed przyjazdem tutaj, kiedy mieszkałam w Buenos Aires.-
wreszcie pojechaliśmy pod dom. Podróż strasznie mi się dłużyła. Nie myślałam
nawet o konsekwencjach jakie czekają nas w domu. Chciałam jak najszybciej
wysiąść z samochodu, bo zdawałam sobie sprawę, że Leon jeszcze nie skończył
wypytywania o moją przeszłość. Chwyciłam za klamkę, ale nie mogłam otworzyć
drzwi. Spojrzałam pytającym wzrokiem na Leona, a on tylko głupio się uśmiechał.
Z chęcią bym mu teraz przywaliła, ale nie chcę tłumaczyć się Lisie i Jerremu
dlaczego ich syn ma podbite oko.
- Otwórz te cholerne drzwi.- warknęłam na niego, na co tylko
uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nie opowiedziałaś mi jeszcze całej swojej historii.
- I nie zamierzam.
- Przecież jestem twoim bratem. Wspominałaś, że zawsze
chciałaś mieć starszego brata.
- To nie ma nic do tego.
- Zobaczysz, że kiedyś i tak mi wszystko opowiesz. –
dlaczego na jego twarzy cały czas widnieje ten piękny uśmiech. Popatrzyłam na
niego spode łba. – Okej. – wzniósł swoje ręce do góry w geście poddania się.-
Przepraszam. To nie moja sprawa. Nie będę się już wtrącał. – po tym co
powiedział uśmiechnęłam się od ucha do ucha, nachyliłam się i dałam mu całusa w
policzek. – Czyli nie gniewasz się na mnie?
- Nie. – odpowiedziałam krótko. Wyszliśmy z samochodu i
stanęliśmy przed samymi drzwiami. Oboje nie byliśmy do końca pewni co nas
czeka. Wymieniliśmy się nerwowymi spojrzeniami.
- Jakby coś to zwalaj wszystko na mnie. To moja wina. –
nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała. Kiedyś pewnie zrobiłabym tak jak
powiedział. Zwaliła wszystko na niego. Ale nie dzisiaj.
- Ej. Jesteśmy w tym razem. I czy chcesz czy nie jestem
teraz twoim rodzeństwem i tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. – oznajmiłam
patrząc mu prosto w oczy. Wyciągnęłam do niego rękę, on ją złapał i razem
weszliśmy do środka.
****************
Szkoła trwa już tydzień i oficjalnie możemy mówić, że chcemy wakacje XD.
Mam już pozapowiadanych mnóstwo kartkówek, więc życzcie mi szczęścia :D
Ten rozdział bardzo dobrze mi się pisało. Miałam ogromny przypływ weny. Nie mogłam go skończyć , choć w pewnym momencie myślałam nawet, że będę musiała przenieść akcję z następnego rozdziału do tego, bo będzie bardzo krótki. Jak na mnie jest dość długi. Najdłuższy jaki do tej pory napisałam ;D. Dodatkowo, kiedy nie pisałam to czytałam książkę dzięki, której wiem na czym muszę się bardziej skupić w rozdziałach:).
Nie wiem czy kolejny rozdział uda mi się dodać w przyszłym tygodniu, bo nie mogę się zebrać, aby go dokończyć. Wczoraj dopisałam do niego może dwa zdanie nad którymi siedziałam z piętnaście minut XD.
Chciałam Was też serdecznie zaprosić na mojego snapchata: kblog13. To by było na dzisiaj chyba tyle:)
Do następnego
Kinga<3
****************
Szkoła trwa już tydzień i oficjalnie możemy mówić, że chcemy wakacje XD.
Mam już pozapowiadanych mnóstwo kartkówek, więc życzcie mi szczęścia :D
Ten rozdział bardzo dobrze mi się pisało. Miałam ogromny przypływ weny. Nie mogłam go skończyć , choć w pewnym momencie myślałam nawet, że będę musiała przenieść akcję z następnego rozdziału do tego, bo będzie bardzo krótki. Jak na mnie jest dość długi. Najdłuższy jaki do tej pory napisałam ;D. Dodatkowo, kiedy nie pisałam to czytałam książkę dzięki, której wiem na czym muszę się bardziej skupić w rozdziałach:).
Nie wiem czy kolejny rozdział uda mi się dodać w przyszłym tygodniu, bo nie mogę się zebrać, aby go dokończyć. Wczoraj dopisałam do niego może dwa zdanie nad którymi siedziałam z piętnaście minut XD.
Chciałam Was też serdecznie zaprosić na mojego snapchata: kblog13. To by było na dzisiaj chyba tyle:)
Do następnego
Kinga<3
Maddy
OdpowiedzUsuńVioletta i Federico?
UsuńRandka? Nie!! To nie może być prawda. Mam omamy wzrokowe. Zdrzemnę mnie trochę i mi przejdzie. No to zaczyna się nieźle. Kurde.
Całowali się nawet. Hmmm czyżby Leon był zazdrosny o "siostrę" ??
Czyżby nie podobało mu się to, że V idzie na randkę z Fede? Ciekawe dlaczego.
Nie powiedział nic rodzicom na temat imprezy i czeka ich kazanie w domu.
Cudowny.
Piszesz świetnie. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania.
To co? Do next'a!
Maddy ❤
Świetny *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na drugi rozdział ;)
http://story-by-livia.blogspot.com
Livia xoxoxo