Rozdział 06. - W co ty grasz?

     







 Obudziłam się o dziwo świadoma wszystkiego co wczoraj zaszło. Wróciliśmy z Leonem do domu miedzy czwartą, a piątą rano, a zgadnijcie która jest teraz. Jest dokładnie ósma trzydzieści. Pewnie zastanawia was fakt czy nie jestem śpiąca i czemu nie śpię. A więc to wszystko dlatego, że ktoś postanowił zrobić sobie remont. Uściślając, sąsiedzi z naprzeciwka walą w coś na dachu. Czy oni nie mają co robić? Apeluję do wszystkich, aby ciszę nocną przedłużyć do co najmniej jedenastej. Nie widziałam sensu, aby dalej leżeć w tym łóżku, bo i tak bym nie usnęła. Postanowiłam zrobić śniadanie. Narzuciłam tylko szlafrok na swoją piżamę i zeszłam na dół do kuchni. Po drodze zajrzałam do pokoju Leona. Był odkryty, kołdra leżała z drugiej strony łóżka dzięki czemu miałam idealny obraz Leona śpiącego w samych bokserkach. Miał idealnie wyrzeźbiony tors, rozczochrane włosy, a na ustach lekki uśmiech. Patrząc na niego przygryzłam delikatnie dolną wargę. Mój głód dawał się we znaki, ale nie mogłam oderwać się od widoku półnagiego szatyna. On jest idealny. Nie wiem jakim cudem nie ma dziewczyny, Przecież może mieć każdą.
      Nagle delikatnie się poruszył, co wybudziło mnie z tych jakże ciekawych rozmyślań. Przymknęłam drzwi i udałam się do mojego punktu docelowego czyli do kuchni. Zaczęłam robić sobie kanapki, ale nie mogłam przestać myśleć o seksownym Verdasie. Jedyne o czym mogłam teraz myśleć to my dwoje całujący się. Podnieciło mnie to straszliwie i kompletnie nie mogłam się skupić. Do głowy wpadł mi jednak pewien plan. Czas pobawić się trochę z braciszkiem. Pobiegłam szybko do pokoju i swoją piżamę zmieniłam na czerwoną, koronkową bieliznę i ponownie nałożyłam szlafrok. Tym razem jednak postanowiłam nie zawiązywać jego paska i pozwoliłam, aby swobodnie sobie wisiał. Dzięki temu wyglądam naprawdę pociągająco. Chłopak w życiu mi się nie oprze. Przejrzałam się jeszcze ostatni raz w lustrze i uznałam, że jestem gotowa. Znowu weszłam do pomieszczenia, w którym zaczęłam przygotowywać śniadanie. Aby obudzić Leona ‘przez przypadek’ zrzuciłam z blatu pojemnik w których stały sztućce. Schyliłam się i powoli zaczęłam je zbierać, wiedziałam, że chłopak zaraz przyjdzie. I nie myliłam się. W ułamku sekundy zbiegł zaspany ze schodów oczywiście w samej bieliźnie z czego byłam bardzo zadowolona, a kiedy zobaczył mnie na jego twarzy można było dostrzec ulgę.
- Co ty do cholery robisz? – był naprawdę mocno zdezorientowany całą tą sytuacją, a mi chciało się śmiać. Jeszcze nie zauważył, w co jestem ubrana, ponieważ stałam do niego bokiem, a raczej kucałam, bo wciąż zajmowałam się zbieraniem sztućców.
- Robiłam śniadanie i przypadkowo zwaliłam to pudełko. Przepraszam, że cię obudziłam. – mówiąc to podniosłam się tak, że stałam do niego przodem przez co mógł dokładnie przyjrzeć się mojej bieliźnie.  –Mam nadzieję, że się nie gniewasz. – powiedziałam słodkim głosikiem i spojrzałam mu prosto w oczy. Chłopak zlustrował mnie wzrokiem od góry do dołu, ale jego spojrzenie zatrzymało się na moich piersiach. Uśmiechnęłam się sama do siebie i już wiedziałam, że wygrałam. Jednak zaraz się otrząsnął i spojrzał na moją twarz.
- Nie, no coś ty. Nic się przecież nie stało. Z resztą nie mógłbym się na ciebie gniewać. – staliśmy przez chwilę w ciszy i patrzyliśmy sobie w oczy jednak widziałam, że Verdas nie mógł się powstrzymać oby spojrzeć w dół. Nie ma się czemu dziwić. Koronka, z której był wykonany stanik i majtki była naprawdę cienka i zasłaniała niewiele.
- To dobrze. Masz może ochotę na kanapki? – spytałam przechodząc bardzo blisko niego, tak że nasze ciała się stykały. Wzięłam talerz do ręki i skierowałam się w stronę jadalni. Cały czas czułam na sobie wzrok Leona. Kiedy byłam już przy stole usłyszałam za sobą kroki, a kiedy chłopak znalazł się obok mnie wyrwał mi talerz i położył go na stół. Momentalnie objął mnie w pasie i przyparł do ściany. Na moich ustach złożył brutalny pocałunek. Mój szlafrok już dawno leżał gdzieś w kącie na podłodze.  Swoje ręce wplątałam w jego włosy, a jego ręce błądziły po całym moim ciele. Nasze języki walczyły o dominację. Verdas ścisnął moje pośladki na co ja cicho jęknęłam. Widziałam w jego oczach porządanie. Zjechał swoimi ustami na moją szyje i robił mi malinki. Kiedy jego ręce znalazły się na moich piersiach pomyślałam, że czas przerwać tę zabawę.
- Koniec tego dobrego – lekko odepchnęłam szatyna i schyliłam się, aby podnieść swój szlafrok. Nałożyłam go i przejechałam swoją dłonią po żuchwie Leona. – Chodź na śniadanie- powiedziałam i podeszłam do stołu. Zaczęłam już jeść posiłek, a biedny szatyn stał pod ścianą kompletnie zdezorientowany. Uśmiechnęłam się do siebie w myślach bo właśnie taki efekt chciałam osiągnąć. Wczorajsza noc przypomniała mi starą, dobrą Violettę do której z przemiłą chęcią wrócę.

***
        Od jakiejś godziny siedzę i nic nie robię. Jedyne za co się wzięłam to porządki w szafkach, chociaż też dużo ich nie robiłam, bo po ogarnięciu dwóch zwyczajnie mi się ode chciało. Mam dosyć bezczynnego siedzenia. Leon poszedł gdzieś za znajomymi, wiec prędko nie wróci, ale miałam przynajmniej dobry ubaw przy śniadaniu. Wydaje mi się, że był lekko skołowany tą zaistniałą sytuacją i cały czas był zamyślony, więc przytakiwał mi na nawet najbardziej absurdalne pytania. Jednak to jest dopiero początek mojej zabawy. Mam nadzieję, że braciszek nie obrazi się zbytnio na mnie. No, ale wracając do moich zajęć w chwili obecnej. Postanowiłam pójść pobiegać. Kiedyś robiłam to dużo częściej i myślę o tym, aby ponownie do tego wrócić. Chciałabym, aby tak jak kiedyś było to moją codziennością. Więc ubrałam się w szorty i sportowy top i wyszłam z domu. Po parunastu minutach zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą mojego telefonu, ale uznałam że przeżyję bez niego.
        Nie mam zielonego pojęcia ile już biegam, ale potrzebowałam tego. Musiałam oczyścić sobie umysł i trochę pomyśleć. W szczególność o tym co zdarzyło się rano. Nie wiem czemu, ale zaczęłam zastanawiać się nad tym czy dobrze postąpiłam. Mam jakieś cholerne poczucie sumienia. Czy powinnam dalej kontynuować tą głupią grę? Czy powinnam przestać? W sumie to jest tylko zabawa, a i tak za około dwa miesiące z tond wyjeżdżam i pewnie nigdy więcej nie spotkam Leona. Przynajmniej będzie co wspominać.
        Z takim nastawieniem postanowiłam, że lepiej wrócę już do domu. Drzwi były otwarte, a to znaczy, że Leon wrócił już do domu.
- Leon! Już wróciłam! – krzyknęłam, gdy tylko przekroczyłam próg drzwi.
- Jestem u siebie!- odkrzyknął mi z góry. Poszłam szybko na górę, aby wziąć zimny prysznic, bo byłam cała spocona. Od razu weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie ubrania. Zimna, orzeźwiająca woda to to czego mi było trzeba. Byłam bardzo zadowolona dopóki nie zauważyłam, że nie wzięłam ze sobą żadnych czystych ubrań. Jednak szybko pomyślałam, że może to być kolejny punkt mojej gry. Sama nie wiem co chcę nią uzyskać, ale postanowiłam nie myśleć tylko działać. Owinęłam swoje ciało białym ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia.
- Violu! Mogłabyś przyjść do mnie na chwilę?- usłyszałam głos szatyna, z czego się bardzo ucieszyłam, ponieważ ułatwił mi zadanie.
- Wołałeś?- spytałam wchodząc do jego pokoju. Siedział przy biurku, odwrócony tyłem. Jednak po chwili odwrócił się, a w jego oczach ujrzałam pewien błysk.
- Tak chciałem się spytać jakie masz plany na wieczór? – mówił jak gdyby nigdy nic. Udawał, że kompletnie nie zwraca uwagi na mój ubiór.
- Chętnie wybrałabym się na jakąś imprezę, ale jutro już jest szkoła, więc z tego chyba nici. A ty masz coś w zanadrzu?- Z koro on udaje, że nie rusza go wcale to, że jestem pawie naga ja też zamierzam tak zrobić.
- Myślałem, żeby zrobić wieczór filmowy i zaprosić parę osób. Co ty na to? –jednak ruszało go to jak jestem ubrana, bo na jego spodniach pojawiła się górka, której trudno było nie zauważyć.
- Ok. To dobry pomysł. Idę się tylko ogarnąć i zaraz ci we wszystkim pomogę. – Wstałam i już miałam opuszczać sypialnie, ale głos chłopaka mnie zatrzymał.

- W co ty grasz Violetto?- spytał ściszonym głosem. Nie widziałam jego twarzy, bo stałam tyłem do niego. Uśmiechnęłam się sama do siebie jak głupia i opuściłam powoli pomieszczenie.



************
Jeżeli jeszcze ktokolwiek tutaj jest to bardzo serdecznie witam Was w Nowym 2017 roku. Wracam po długiej nieobecność z ogromną energią do działania. Można powiedzieć, że mam takie postanowienie noworoczne, aby więcej czasu poświęcać blogowi. Mam nadzieję, że uda mi się to spełnić, bo już styczeń co do rozdziałów mam mniej więcej zaplanowany. 
Jeśli chodzi o ten rozdział jest on naprawdę krótki, ale już nic na to nie poradzę. Wpadł mi do głowy strasznie ciekawy pomysł co do dalszej akcji, ale będziecie musieli sobie jeszcze parę rozdziałów poczekać i nastąpił mam nadzieję, ze niespodziewany zwrot akcji. 
Na koniec chcę Wam wszystkim życzyć, aby w tym roku wszystkie wasze marzenia się spełniły i, aby ten rok był jeszcze lepszy od poprzedniego:)

        Kinga:)

1 komentarz:

  1. Violka w akcji.
    Prowokuje Leona :)
    Ciekawe czy jej się uda osiągnąć cel. Jak na razie jest na dobrej drodze. Leon przy niej głupieje.
    Świetny! :*❤

    OdpowiedzUsuń

© grabarz from WS | XX.